Szkoła Podstawowa nr 3 im. Adama Mickiewicza w Kraśniku

Żaby w szkole

Był piękny dzień na przełomie maja i czerwca. Szkoła posiadała już drewnianą salę gimnastyczną, a pan dyrektor planował budowę kortu tenisowego....

Był piękny dzień na przełomie maja i czerwca. Szkoła posiadała już drewnianą salę gimnastyczną, a pan dyrektor planował budowę kortu tenisowego.

Razem z koleżanką spotkałyśmy się przed moim domem i razem poszłyśmy na lekcje. W szatni zaczęłyśmy rozmawiać o pracy domowej z matematyki. Szłyśmy korytarzem i nagle naszym oczom ukazały się małe żabki, które skakały po całej podłodze. Po chwil przyszły panie woźne i próbowały je wyłapać, posprzątać…. Nie było to łatwe zadanie. Niektóre uczennice były przerażone, głośno krzyczały i wzbudzały coraz większą sensację.

Po chwili zjawił się pan dyrektor i  kazał nam iść na lekcje. Minęła pierwsza lekcja, a żaby nadal były w budynku. Jedna nawet weszła do naszej klasy i wskoczyła do piórnika klasowego lizusa. W całej klasie rozległ się głośny śmiech, a Karol błagalnym głosem poprosił o sprzątnięcie płaza. Wspólnie z kolegą wypuściłam małą żabkę przez okno. Nie wiem, jak to się stało, ale po trzech lekcjach wszystkie zielone stworzenia zniknęły ze szkoły.

To było dla mnie niesamowite zdarzenie. Nigdy w życiu nie widziałam tylu żab!

Dzisiaj jestem biologiem, a z zmiłowania ornitologiem. Być może to, że szkoła położona jest w tak niezwykłym miejscu, w pobliżu łąk i zalewu, wpłynęło na rozwój moich zainteresowań przyrodą i otaczającym mnie światem.

 

Był piękny dzień na przełomie maja i czerwca. Szkoła posiadała już drewnianą salę gimnastyczną, a pan dyrektor planował budowę kortu tenisowego.

Razem z koleżanką spotkałyśmy się przed moim domem i razem poszłyśmy na lekcje. W szatni zaczęłyśmy rozmawiać o pracy domowej z matematyki. Szłyśmy korytarzem i nagle naszym oczom ukazały się małe żabki, które skakały po całej podłodze. Po chwil przyszły panie woźne i próbowały je wyłapać, posprzątać…. Nie było to łatwe zadanie. Niektóre uczennice były przerażone, głośno krzyczały i wzbudzały coraz większą sensację.

Po chwili zjawił się pan dyrektor i  kazał nam iść na lekcje. Minęła pierwsza lekcja, a żaby nadal były w budynku. Jedna nawet weszła do naszej klasy i wskoczyła do piórnika klasowego lizusa. W całej klasie rozległ się głośny śmiech, a Karol błagalnym głosem poprosił o sprzątnięcie płaza. Wspólnie z kolegą wypuściłam małą żabkę przez okno. Nie wiem, jak to się stało, ale po trzech lekcjach wszystkie zielone stworzenia zniknęły ze szkoły.

To było dla mnie niesamowite zdarzenie. Nigdy w życiu nie widziałam tylu żab!

Dzisiaj jestem biologiem, a z zmiłowania ornitologiem. Być może to, że szkoła położona jest w tak niezwykłym miejscu, w pobliżu łąk i zalewu, wpłynęło na rozwój moich zainteresowań przyrodą i otaczającym mnie światem.